Od wiosny zaczynamy regularnie kosić trawniki. Kto się tym zajmuje, ten wie doskonale, że skoszona trawa to uciążliwy odpad organiczny. Często nie mamy co z nią zrobić – odkładana na kompostownik, zajmuje dużo miejsca; poprzednia warstwa nie zdążyła się jeszcze przerobić w kompost, a my już musimy dokładać kolejny pokos. W ten sposób w krótkim czasie kompostownik ulega zapełnieniu i brakuje w nim miejsca na szybko zagniwające odpady kuchenne.
Żadnym rozwiązaniem nie jest wyrzucanie trawy do lasu! Po pierwsze, to nielegalne i możemy za takie wykroczenie słono zapłacić. Po drugie, las nie jest składowiskiem odpadów, lecz miejscem wspólnego użytku.
Można się jej pozbyć wraz z bioodpadami – wystarczy trawę zapakować w odpowiedni pojemnik lub worek, by zabrał ją zakład usług komunalnych. Niestety w wielu gminach takie odpady są odbierane rzadko – u mnie jedynie raz w miesiącu. Tymczasem trawa zajmuje dużą objętość i szybko zapełniłaby pojemnik… Osobną kwestią jest to, że materię roślinną z pokosu trawnika dobrze byłoby jakoś spożytkować, a nie tak lekkomyślnie się jej pozbywać – jest to przecież wartościowy surowiec organiczny.
Dla opisanych sposobów jest ciekawa alternatywa – ściółkowanie roślin trawą. Wystarczy tylko ją podsuszyć. W tym celu trzeba rozłożyć pokos cienką warstwą na powierzchni ziemi i systematycznie ją przegrabiać. Mokra trawa nie nadaje się na ściółkę, gdyż nie wzruszana, łatwo pleśnieje; tworzy zbitą, trudno przepuszczalną dla powietrza warstwę, pod którą mogą się rozwijać patogeny grzybowe.
Potemprzesuszoną trawą możemy wyściełać powierzchnie pod drzewami, szczególnie owocowymi. Zabezpieczymy w ten sposób glebę przed porastaniem chwastami oraz poprawimy jej wilgotność – warstwa materii organicznej będzie bowiem stanowić barierę ograniczającą parowanie wody. Co więcej, w miarę rozkładu, ściółka z trawy będzie wzbogacała glebę w próchnicę oraz zasilała ją składnikami mineralnymi.
Są jednak minusy takiego rozwiązania – ściółka może stać się siedliskiem dla szkodników roślin, w tym gryzoni.