Analizy rynku pokazują, że z roku na rok wzrasta popularność preparatów mikrobiologicznych, które ich producenci reklamują jako środki o zbawiennym wpływie nie tylko na skład mikroflory glebowej, ale również na właściwości fizyczne gleby oraz jej skład mineralny. Zalecają je jako nieodzowny element rolnictwa ekologicznego. Internet pełen jest świadectw rolników, którzy utrzymują, że po zastosowaniu owych preparatów na gruntach wcześniej marnie plonujących zaczęli zbierać plony niebotyczne, ich zyski się zwiększyły, a życie nabrało rumieńców. Traktując te słowa poważnie, moglibyśmy odnieść wrażenie, że po aplikacji szczepionek bakteryjnych obrodziłaby nawet pustynia. Bądźmy ostrożni – badania pokazują, że wiele z tych preparatów to zwykłe buble, a ich producenci liczą na łatwy zysk.
Procedura rejestracji mikrobiologicznych preparatów polepszających właściwości gleby nie nakłada na producenta obowiązku potwierdzenia ich skuteczności doświadczalnie. Dlatego też na rynek wprowadzane są podejrzane produkty o niezweryfikowanej skuteczności, wytwarzane przez krajowych bądź zagranicznych hochsztaplerów.
Często nie znamy ich składu gatunkowego ani proporcji, w których występują w nich mikroorganizmy. Niejasne jest również pochodzenie oraz sposób produkcji. W przypadku niektórych skuteczność każe podawać w wątpliwość już forma, w jakiej dostarczane są klientowi – jako kwaśna zawiesina w szczelnie zamkniętym plastykowym opakowaniu. Wiadomo przecież, że kwasowy odczyn szkodzi rozwojowi bakterii. Z kolei brak dostępu powietrza ogranicza możliwość rozwoju bakterii tlenowych, spośród których wiele jest mikroorganizmami w glebie pożytecznymi.
Przygotowanie preparatu do zastosowania przez rolnika również może znacznie obniżyć i tak wątpliwą skuteczność środków – wystarczy użyć do inkubacji niejałowej wody lub pożywki albo w jakikolwiek inny sposób zanieczyścić preparat, by namnożyć w nim florę bakteryjną bezużyteczną, z poprawą warunków glebowych nie mającą nic wspólnego.
Samo wprowadzenie mikroorganizmów do gleby często nie daje spodziewanych efektów, ponieważ z uwagi na złożone zależności ekologiczne między organizmami glebowymi, niedobór bądź nadmiar określonych składników czy zbyt niskie pH, bakterie ze szczepionek bakteryjnych przegrywają konkurencję z tymi, które są już w glebie obecne i nie zasiedlają jej trwale. Tak więc rolnik nie zyskuje na tym nic, a traci i czas, i pieniądze.
Oczywiście artykuł nie zachęca do bezwarunkowej rezygnacji ze szczepionek bakteryjnych i nie przekreśla ich potencjału. Warto jednak przed zastosowaniem wziąć preparat pod lupę i poważnie zastanowić się nad celowością jego stosowania – bo w niektórych przypadkach równie dobrze moglibyśmy rozpylać nad polem wodę.
Warto zaznaczyć również, że inaczej ma się sprawa szczepionek bakteryjnych ze szczepami symbiotycznymi dla roślin z rodziny motylkowatych (Papilionaceae). Doświadczalne udowodnienie skuteczności tych preparatów jest wymogiem rejestracyjnym.