Jadąc przez polskie wsie i miasta, widzimy domki i bloki otoczone zieloną, jałową płaszczyzną trawnika. Ludzie swego czasu wypowiedzieli wojnę „chwastom” i rozmiłowali się w monotonnych równinach. I chociaż świadomość ekologiczna Polaków wzrasta, to wciąż w soboty częściej budzi nas huk kosiarki, niż śpiew skowronka. Skąd wzięła się moda na angielskie trawniki? I dlaczego jedne rośliny uważamy za chwasty, a inne pielęgnujemy?
Winny Ludwik XVI
Ktoś nam wmówił, że trawniki są ładne. Gdybyśmy od dzieciństwa nie byli otoczeni zdjęciami domków z zielonym trawnikiem, po którym biega dziecko i pies, pewnie łaskawszym okiem spojrzelibyśmy na mniszki i stokrotki „szpecące” naszą przestrzeń. Tymczasem gładka murawa to po prostu moda i tak jak noszenie futra z norek, powinno przejść do lamusa. Bo o ile kiedyś futra noszono, by się ogrzać (więc miały jakieś sensowne zastosowanie), to trawniki od samego początku były wyrazem… pychy.
W porównaniu do współczesnego rolnictwa uprawa ziemi kilka wieków temu była bardzo ciężka. Brak odpowiednich narzędzi, nawozów mineralnych, środków ochrony roślin itd. powodował, że każdy skrawek ziemi, który nadawał się pod radło, był cenny. Ludzi żywiły pola i lasy, a tradycyjne staropolskie ogródki przydomowe również służyły jako dodatkowe miejsce uprawy zieleniny i warzyw. Rzadko siano rośliny ozdobne dla samej przyjemności obcowania z nimi, a wysokie malwy znane z sielankowych obrazów, służyły tyleż do dekoracji, co jako rośliny zielarskie.
Dlatego przeznaczenie gleby pod trawnik było marnotrawstwem, na który stać było wyłącznie królów i szlachtę. Utrzymywanie trawnika wokół pałaców było jasnym komunikatem: jestem tak bogaty, że stać mnie na marnotrawienie ziemi. Nie muszę biegać z motyczką, by być syty. Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa, moda ta sączyła się do niższych warstw społecznych, aż w końcu utknęła przy naszych domach i w naszej mentalności.
Ktoś może powiedzieć, że trawniki mogły mieć funkcję użytkową np. do pikników i gier. To prawda. Ale to przyszło z czasem. Zresztą do dzisiaj w wielu miejscach wypielęgnowanych łanów zieleni deptać nie należy i w ogóle nie spełniają funkcji użytkowej, a jedynie reprezentacyjną, świadczącą o statusie. Czy w tych czasach coś takiego ma sens?
Dobry chwast
Czym jest chwast? Chwast to roślina, która rośnie w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Nawet szlachetna róża nim będzie, jeśli np. zajmie miejsce, w którym chcieliśmy posadzić ogórki. A jeśli stokrotki pokryją nam zielony trawnik, który w naszych wyobrażeniach powinien być nieskazitelny, możemy uznać je za chwast.
Mając jednak świadomość skąd u nas takie, a nie inne poczucie estetyki (kiedyś każdy chciał się czuć jak król i tak już zostało), powinniśmy się zastanowić czy w dobie suszy, wymierania owadów zapylających, spadku bioróżnorodności i ogólnego załamania się środowiska, stać nas na zabawę w szlachcica? Czy naprawdę musimy wyrywać tego krwawnika, który rośnie pod płotem? Czy żółte kobierce mniszka tak strasznie kłują nas w oczy, żeby zabierać owadom zapylającym świetne źródło nektaru? Ten gatunek rośliny dostarcza też owadom bardzo odżywczego pyłku, który jest źródłem białka, minerałów i tłuszczów.
Odpuść „chwastom”. Serio. Nie musisz siać łąk kwietnych, po prostu zostaw chociaż część roślin w spokoju. Takie postępowanie ma następujące zalety:
- Oszczędność wody, nawozów i czasu, a w konsekwencji – pieniędzy.
- Ochrona bioróżnorodności – zapewnienie stołówki dla owadów zapylających, a także miejsca do życia innych zwierząt.
- Ochrona gleby i zasobów wodnych – darń zatrzymuje wodę. Krótki trawnik prowadzi do przegrzania górnych warstw podłoża i zabicia żyjących w niej mikroorganizmów, kluczowych, by tworzyć próchnicę.
- Naturalne użyźnianie gleby – usuwając ścięte źdźbła z trawnika, zawarte w nich pierwiastki nie wracają do ziemi.
- Łąka magazynuje wodę, a parując, schładza powietrze.
Wydawnictwo Pasieka zwraca uwagę na niekorzystne konsekwencje utrzymywania trawników i ich wiecznego odchwaszczania. Przyszedł czas, by zmienić podejście do naszego otoczenia. Trzeba odczarować chwasty, przyznać w końcu, że są nam potrzebne. W naturze bowiem nic nie jest zbędne. Nie ścinaj głów mniszkom! Nie depcz stokrotek! Pozwól roślinom rosnąć! Bo nas, jako społeczeństwa, które coraz częściej zmaga się z konsekwencjami antropogenicznych zmian środowiska, po prostu nie stać na marnowanie zasobów.
Informacja prasowa
Portal www.pasieka24.pl
Organizator akcji Dobre chwasty! Nie ścinaj nam głów wyraża zgodę (a wręcz zachęca!) na bezpłatne kopiowanie i rozpowszechnianie tej informacji i zdjęć ze wskazaniem autorstwa (czyli Wydawnictwo Pasieka).