Niemal każdy supermarket i niektórzy producenci oferują „żywność regionalną”. Lecz co to właściwie znaczy? Supermarkety chcą definiować regionalność możliwie jak najszerzej, aby nie być zmuszonym do planowania w małych porcjach i nie narazić się na utratę dochodów w przypadku braków w zaopatrzeniu. Pod nazwą produktu dyskontu LIDL „Dobra część ojczyzny” sprzedawane są produkty z całych Niemiec. Jednak już sklepy partnerskie „Food-Coop, „Wspólnota Konsumencka” z Drezna, mają pozwolenie na zaopatrywanie przez producentów i wytwórców w okręgu 150 km od Drezna, niezależnie od granicy kraju. Te produkty są podpisane adresem producenta i oznaczane za pomocą własnych etykiet regionalnych. W Czechach wprowadzono marki regionalne, skupione i certyfikowane w jednym miejscu. Są tam zorganizowane 22 regiony, niektóre z nich przekraczające granicę ze Słowacją. Produkty oceniane są systemem punktowym według swojej regionalności. Punkty są przyznawane za stopień przetworzenia, pochodzenie surowców i tradycję. Na Łotwie natomiast marka jakości „Zielona łyżka” gwarantuje na obszarze całego kraju użycie do przygotowywanych produktów co najmniej 75% surowców, pochodzących z tego kraju bądź regionu. Powinny one być niemodyfikowane genetycznie i nie mogą zawierać barwników.
A jak postrzegają „regionalność” konsumenci? To najbliższa okolica. Żywność regionalna utożsamiana jest z zaufaniem do wytwórcy i wysoką jakością produktu. Poza tym krótsza droga transportu jest często postrzegana jako przyjazna środowisku.
Na podstawie Biuletynu EkoConnect