Znane powiedzenie funkcjonujące w branży: „sprzedaj, zanim posadzisz” nabiera dziś nowego znaczenia za sprawą jagody kamczackiej. Słynna ze swoich prozdrowotnych właściwości jagoda zainteresowała producentów nie tylko łatwością produkcji, ale także bardzo wysokimi cenami za kilogram owoców, za który jeszcze dwa lata temu można było uzyskać grubo ponad 20 zł/kg.
W ciągu ostatnich kilku lat powierzchnia nasadzeń jagody kamczackiej zaczęła bardzo szybko rosnąć. Szkółkarze nie nadążali z produkcją materiału, a na sadzonki trzeba było czekać nawet rok, dwa. Jak to zwykle bywa, wraz ze wzrostem produkcji, ceny zaczęły spadać. W tym momencie nie ma jednak jeszcze powodów do narzekania, ponieważ transakcje dochodzą do 10 zł/kg. Problem leży jednak w tym, że nie łatwo jest znaleźć źródło zbytu. Rynek jagody kamczackiej nadal jest słabo rozwinięty. Świeże owoce można podać do supermarketów, mrożonki najczęściej eksportuje się na Wschód.
Warto nadmienić, że supermarkety i sklepy z żywnością ekologiczną sprzedają jagodę z olbrzymimi marżami, nawet kilkadziesiąt złotych za kilogram. Należy jednak zastanowić się, ilu konsumentów będzie chętnych do zakupu biorąc pod uwagę nie tylko cenę, ale również przeciętne walory smakowe tych owoców, o ile spożywane są na surowo (większość producentów uprawia odmiany kwaśne, nadające się na przetwory).
Ci producenci, którzy zainwestowali w małe plantacje są w lepszej sytuacji, bo nie ponieśli jeszcze wielkich nakładów i w razie konieczności decyzja o rezygnacji z uprawy będzie łatwiejsza. Bardzo duża liczba producentów zainwestowała jednak nawet w kilka, kilkadziesiąt hektarów.
Dopóki nie otworzy się rynek unijny, z pewnością nie wszyscy plantatorzy znajdą zbyt. Być może pewnym rozwiązaniem byłaby edukacja konsumentów i wskazanie prozdrowotnych właściwości jagody – jednak nie jest to wyjście dla rosnącej produkcji. Plantacje przecież dobiero będą dopiero wchodziły w pełnię owocowania.