- REDAKCJA GP
- 0 Comments
Żniwa rzepaku 2020 – bez zachwytów
Dobrze pamiętamy poprzedni sezon, który był dla plantatorów rzepaku wyjątkowo niekorzystny, a zbiory wypadły poniżej średniej. W roku obecnym wygląda to nieco lepiej, ale w wielu miejscach plony są poniżej oczekiwań. Posucha w okresie wschodów roślin, łagodna, sprzyjająca rozwojowi chwastów zima, susza wczesną wiosną w czasie ruszania wegetacji i brak możliwości rozpuszczenia startowych dawek nawozów, później długotrwałe, dotkliwe przymrozki w czasie kwitnienia, wreszcie ulewne deszcze, które nasiliły presję chorób grzybowych - wszystko to zrobiło swoje.
Nasiona sialiśmy sierpniu 2019 w mocno przesuszoną glebę, w niektórych rejonach Polski przez całe wakacje nie spadła ani kropla deszczu. Nie było optymalnej wilgotności do kiełkowania nasion, w związku z czym wschody były opóźnione i nierównomierne. Na niektórych plantacjach rzepaku zaobserwować mogliśmy mniejsze bądż większe ubytki w łanie, które później zarastały chwastami. Gdzieniegdzie ubytki były na tyle rozległe, że należało zlikwidować uprawę i wysiać rośliny jare.
Łagodna zima z jednej strony nie stanowiła zagrożenia dla przezimowania rzepaku – wiosną cieszyliśmy się ze zdrowych, nie uszkodzonych szyjek korzeniowych, z drugiej – stworzyła dogodne warunki do rozwoju chwastów i chorób grzybowych. Na plantacjach, na których zaniedbano jesienne zabiegi herbicydami doglebowymi, rozwój chwastów wiosną było bardzo trudno opanować.
Susza wczesną wiosną spowodowana brakiem opadów deszczu oraz brakiem wody z roztopów okrywy śniegowej nie tylko osłabiła wzrost roślin, ale także uniemożliwiła rzepakowi wykorzystanie startowych dawek nawozów, których granule nie mogły się na polu rozpuścić.
Następnie przyszły przymrozki, które w okresie kwitnienia przyczyniły się do uszkodzeń kwiatostanów, a także zmniejszenia aktywności owadów zapylających. Łuszczyn zawiązało się mniej, praktycznie do końca maja były one poddawane stresom związanym z nocnymi spadkami temperatury.
Także ulewne deszcze wyrządziły sporo szkód. Czasami pomimo ochrony w łanach rozwijały się choroby grzybowe. Rzepak wylegał. Lokalnie dochodziło do zalań plantacji.
Jeszcze innym problemem, który objawił się w obecnym roku w dużym nasileniu była presja gryzoni. W niektórych miejscach (np. na Opolszczyźnie) ogołacały one uprawy polowe.
Uzyskiwane plony zależą w dużej mierze od lokalizacji. Niektórzy plantatorzy z województwa kujawsko – pomorskiego mówią o plonach wynoszących zaledwie 2 t z hektara przy zaolejeniu równym 41%, a więc mniej niż wymagane przez Zakłady Tłuszczowe „Kruszwica” 42%.
Z kolei w Poznańskiem nie narzekają – plony wynoszą nawet 4,6 t z ha przy zaolejeniu wyższym niż 40%.