Warzywa mogą zawierać szkodliwe związki, takie jak ołów czy rtęć, środki ochrony roślin oraz azotany. Te ostatnie zmniejszają wykorzystanie z pożywienia białek, tłuszczów, witaminy A i z grupy B, mogą mieć też działanie rakotwórcze. Najwięcej szkodliwych środków gromadzi się w bulwach i korzeniach. Pokaźne ilości azotanów znajdują się w szczypiorku, rzodkiewce, sałacie, burakach, szpinaku, marchwi, kalarepie i kapuście pekińskiej. Bezpieczniejsze są ziemniaki, ogórki, pomidory, cebula, brokuły i korzeń pietruszki.
Jednak nie oznacza to, że mamy całkowicie zrezygnować z jedzenia sałaty czy rzodkiewki. Wystarczy kupować mniej dorodne okazy, zawierają one mało środków chemicznych. Zwróćmy też uwagę ma wygląd warzyw, te ze zbyt dużą ilością azotanów szybciej więdną.
Młode ziemniaki powinno się dokładnie obierać, a z sałaty usuwać wierzchnie liście. Bardzo istotne jest też dokładne mycie wszystkich warzyw
Również eksperci twierdzą, że można jeść warzywa, ale należy zachować ostrożność: - Niebezpiecznych następstw powinniśmy się obawiać tylko wtedy, gdy spożywamy naprawdę duże ilości nowalijek. Tak jak w wypadku każdego innego produktu: co za dużo, to niezdrowo - mówi dr Mieczysław Szalecki, pediatra. - Nie musimy od razu zjeść kilograma szklarniowych pomidorów czy dodawać do zupy dwóch pęczków pietruszki. Ale warzywa i owoce, także te bardzo wczesne, powinny być codziennym elementem naszej diety.
Najlepszą alternatywą dla obficie nawożonych nowalijek są warzywa z upraw ekologicznych, gdzie używa się kompostu. Można również uprawiać niektóre rodzaje warzyw we własnym ogródku lub na parapecie, np. szczypiorek, rzeżuchę i natkę pietruszki.
Źródło: kobieta.wp.pl, (sp/sr)